Gabriela Majcher
Minione wakacje tytułowy belfer spędził na Wschodzie, czyli tam gdzie najbardziej lubi i najchętniej jeździ. Tym razem wybór padł na kraj europejski, graniczący z Polską, kulturowo i historycznie nam bliski, ale bardzo rzadko odwiedzany przez naszych rodaków – ten kraj to Białoruś.

Na początek kilka ciekawostek – przez terytorium Białorusi płynie 20 800 rzek, najwyższy jej szczyt ma tylko 345 m n.p.m., lasy zajmują 36 % terytorium kraju, bagna i trzęsawiska rozciągają się na 1,7 mln ha, dzięki białoruskiemu inżynierowi Barysowi Kitowi stały się możliwe loty w kosmos, gry takie jak World of Tanks, World of Warplanes i World of Warships powstały na Białorusi, a białoruska fabryka Belaz wyprodukowała największą na świecie ciężarówkę. Ciekawostek jest mnóstwo i można byłoby je długo wymieniać, gdyż Białoruś to bardzo interesujący i atrakcyjny zarówno dla miłośników przyrody, historii jak i literatury podróżniczy kierunek. Mimo swoich walorów, jest według statystyk, najrzadziej odwiedzanym krajem w Europie.

Moja podróż zaczęła się w Grodnie – o tym mieście wielokrotnie słyszało się na lekcjach języka polskiego czy historii. Tu Eliza Orzeszkowa napisała “Nad Niemnem”, w mieście kilka lat mieszkała Zofia Nałkowska, na tutejszym zamku Stanisław August Poniatowski zrzekł się władzy królewskiej, w Grodnie Jan III Sobieski organizował co trzeci walny sejm Rzeczypospolitej. Spacerując po zadbanych ukwieconych ulicach i placach niemal co krok spotykamy się z polskimi wątkami, śladami, postaciami.

Bardzo cenioną, wielce szanowaną i na pewno kochaną przez grodnian postacią była Eliza Orzeszkowa. Wysłuchawszy arcyciekawej prelekcji o życiu i twórczości Elizy Orzeszko – Nahornej zupełnie inaczej spojrzałam na tę pisarkę, a po powrocie z przyjemnością ponownie obejrzałam ekranizację “Nad Niemnem”. Pisarki okresu pozytywizmu robiły na mnie wrażenie sztywnych i nudnych, a okazuje się, że te poważne panie z czarno-białych fotografii w podręcznikach, były charyzmatycznymi kobietami, miały pełne wrażeń życie i odznaczały się niezwykłymi cechami. Dom – muzeum Elizy Orzeszkowej to według mnie obowiązkowy punkt podczas zwiedzania Grodna. Po wizycie w domu Pani Elizy spojrzycie na nią i na jej twórczość inaczej.

Grodno było miastem kilku religii, dziś można zwiedzić wspaniałe świątynie chrześcijan wschodnich i zachodnich, a także synagogę (obecnie siedziba muzeum). Na mnie ogromne wrażenie wywarła, malowniczo położona nad Niemnem, cerkiew św. Borysa i Gleba. Bryła cerkwi urzeka prostotą, glazurowane kolorowe krzyże na zewnętrznych ścianach świątyni nadają jej wesołego charakteru. Wewnątrz znajdują się nietypowe dzbanki wbudowane w ściany – są to tak zwane garnki akustyczne, których celem było lepsze nagłośnienie nabożeństw. Oprócz imponujących świątyń można też w Grodnie zobaczyć sowiecki czołg T34, pomnik Lenina lub też pospacerować po ulicy Dzierżyńskiego czy Marksa. Białoruś nie przeprowadziła dekomunizacji, a wręcz pielęgnuje radziecką przeszłość. Kraj wrócił do flagi i symboliki z czasów gdy był częścią ZSRR, stąd co krok sierp i młot, popiersia radzieckich bohaterów czy socrealistyczne mozaiki.

Grodno jest pełne kontrastów, jest w nim sporo pamiątek po ZSRR i sowieckiej szorstkości, ale kolorowe i zadbane kwietniki i skwery, odnowione cerkwie, kościoły, kamienice oraz wstęga Niemenu sprawiają, że miasto jest przyjazne, atrakcyjne i bardzo bliskie sercu. A ja ponadto odniosłam wrażenie, że nad miastem unosi się dobry duch Elizy Orzeszkowej.

Zapraszam do galerii zdjęć.

Gabi

  

Album fotograficzny z wyjazdu na Białoruś (Grodno)

 

Jerzy Moskal
Written by Jerzy Moskal
See Jerzy Moskal's latest posts

Leave a comment