Dla osoby zainteresowanej historią, a w szczególności historią Stanów Zjednoczonych wizyta w Filadelfii jest obowiązkowa! Po Bostonie i spacerze po Freedom Trail Filadelfia była naturalną i bardzo przemyślaną kontynuacją podróży. Miasto to jest uważane za kolebkę amerykańskiej państwowości i było pierwszą stolicą USA. Zwiedzanie tego historycznego miasta nie mogło obejść się bez Independence Hall czyli budynku, w którym wszystko się zaczęło! To tu miało miejsce jedno z najważniejszych wydarzeń dla historii powstania Stanów Zjednoczonych, w tutejszej sali posiedzeń sporządzono i podpisano Deklarację Niepodległości (ang. Declaration of Independence). Ten akt prawny autorstwa między innymi prezydenta Thomasa Jeffersona ustanawiał wolne i niezależne państwo stworzone z trzynastu kolonii brytyjskich ulokowanych na terenie Ameryki Północnej. Deklaracja Niepodległości została ogłoszona 4 lipca 1776 roku, jej autorami, oprócz Jeffersona byli John Adams, Benjamin Franklin, Robert R. Livingston i Roger Sherman. Przez kolonistów nazwani oni zostali ojcami – założycielami. Dlaczego ten dokument był tak ważny?
Po pierwsze było to pierwsze oficjalne oświadczenie na temat tego, czym powinien być rząd, a ponadto, deklaracja miała charakter bardzo uniwersalny, można stwierdzić, że dokument był czymś więcej niż tylko przesłaniem skierowanym do Wielkiej Brytanii, był to apel do całej ludzkości! W Independence Hall została podpisana również Konstytucja Stanów Zjednoczonych (ang. Constitution of the United States of America), która uważana jest za pierwszą post-oświeceniową ustawę zasadniczą świata. Pełną ciekawostek i anegdot historię stworzenia i podpisania tych dokumentów przekazywał zwiedzającym ranger w charakterystycznym kapeluszu, który wyglądał jak z kreskówki o misiu Yogi. Po zwiedzeniu Independence Hall z zainteresowaniem zajrzałam do muzeum, w którym znajdują się eksponaty i wystawy związane ze wspomnianymi wyżej dokumentami oraz słynny Dzwon Wolności – symbol walki o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Na dzwonie widnieje inskrypcja pochodząca z Biblii, z Księgi Kapłańskiej: “Oznajmijcie wyzwolenie w kraju dla wszystkich jego mieszkańców.”
Z pobytu w Independence Hall zapamiętałam dużo, a wiedza o drodze do niepodległości, o ojcach – założycielach się utrwaliła, najbardziej jednak zapadł mi w pamięć cytat umieszczony w sali poświęconej konstytucji, brzmi on tak: “Sprawiedliwe rządy oparte są na przyjętej konstytucji, a nie na osobistych kaprysach przywódców” … wymowne słowa, zwłaszcza w kontekście tego co się dzieje w Polsce i na świecie.
Emocje w Filadelfii nie stygły na minutę! Gdy tylko ochłonęliśmy po pierwszych wrażeniach zobaczyliśmy imponujących rozmiarów, bogato zdobiony budynek … loży masońskiej! Masoneria, która w Polsce ma negatywne skojarzenia, zupełnie inne konotacje ma w USA (wystarczy wspomnieć, że ojcowie – założyciele m.in. Jerzy Waszyngton czy Benjamin Franklin byli wolnomularzami). Zainteresowana tym wątkiem wgryzłam się w temat lóż masońskich w USA i odtąd moje oko często wyławiało liczne odwołania do symboliki masońskiej w amerykańskiej przestrzeni publicznej.
Czym jeszcze zaskoczyła mnie Filadelfia? Miałam okazję na własne oczy zobaczyć sprawne i skuteczne działanie służb mundurowych, które wkroczyły do akcji po strzelaninie w metrze oraz zobaczyć ekskluzywną celę, w której wyrok odsiadywał słynny gangster – celebryta Al Capone. Więzienie, a nazywając to miejsce precyzyjnie – zakład penitencjarny Eastern State Penitentiary był pierwszym tego typu zakładem w Stanach, był wzorem dla wszystkich więzień budowanych później. Eastern State Penitentiary wyprzedzało swoją epokę, po pierwsze w tamtym czasie było to najnowocześniejsze i najdroższe więzienie w USA, a najprawdopodobniej również na świecie, a po drugie wyposażone było w centralne ogrzewanie, spłukiwane toalety i bieżącą wodę. Nawet Biały Dom nie miał wtedy takich udogodnień! Prezydent marzł, a więźniowie nie! Ponadto Eastern State Penitentiary jako pierwsze wprowadziło program resocjalizacji skazanych. Masywny ceglany budynek o 10-metrowych ścianach na pierwszy rzut oka przypomina fortecę, którą trudno zdobyć. Architekt oparł swój projekt na prostym pomyśle – w centralnej części obiektu znajduje się pomieszczenie, od którego promieniście rozchodzą się korytarze, w sumie jest ich 7. Taki układ umożliwiał ciągłe monitorowanie korytarzy z jednego centralnego miejsca. Każdy z korytarzy miał po obu stronach pojedyncze cele wyposażone w kran i toaletę. Każda cela miała również okienko na suficie – nazywane było „okiem Boga” i miało uświadamiać i przypominać osadzonym, że są nieustannie obserwowani i osądzani. Co ciekawe, cele miały też wyjścia na malutkie dziedzińce do nich przypisane. Więźniowie mogli na nich przebywać i cieszyć się świeżym powietrzem przez godzinę dziennie. Po 142 latach funkcjonowania Eastern State Penitentiary przestało służyć swojemu pierwotnemu celowi i zostało przekształcone w obiekt do zwiedzania. Nie zostało całkowicie wyremontowane i odnowione, nie jest sztucznie przekształcone w dom strachów czy inną atrakcję dla ludzi o mocnych nerwach, i bez tych zabiegów miejsce wygląda upiornie! Obiekt jest utrzymywany w stanie „kontrolowanej ruiny”. Odrapane ściany z łuszczącą się farbą, wyłaniające się spod tynku cegły, obdarte futryny, zardzewiałe rury, zdezelowane prycze, skorodowane kraty i łańcuchy… Wszędzie panuje półmrok, sączące się przez brudne okna czy świetliki światło nadaje temu miejscu niesamowity charakter. Obiekt był praktycznie samowystarczalny, na jego terenie była kaplica, synagoga, szpital z oddziałem gruźliczym, sala operacyjna, fryzjer, kuchnia i piekarnia. Jedną z metod resocjalizacji była … samotność, uważano bowiem, że daje ona możliwość refleksji nad swoim postępowaniem i przyczynia się do poprawy. W związku z tym rozmowy oraz kontakt między więźniami były zakazane, a jedyną dostępną lekturą była Biblia. Efektem takiego podejścia do skazanych i całkowitej ich izolacji były choroby psychiczne, obłęd i szaleństwo. A wracając do słynnych lokatorów więzienia, to właśnie w zakładzie karnym w Filadelfii wyrok odsiadywał jeden z najsłynniejszych przestępców czasów prohibicji – Alphonse Gabriel Capone – Al Capone. Ten gangster i przemytnik handlujący alkoholem w odróżnieniu od reszty więźniów miał cieplarniane warunki, a w swojej celi podczas dziewięciomiesięcznej odsiadki miał radio, regał pełen książek, luksusowe meble, dywan i obrazy na ścianach!
W Eastern State Penitentiary znajduje się też świetna interaktywna wystawa dotycząca przestępczości w USA. Wykresy, statystyki, wyznania więźniów, wspomnienia strażników dają do myślenia! W czasie zwiedzania tej ekspozycji można też “wybrać” sobie więźnia (są ukryci pod numerami) i nawiązać korespondencję z nim. Ciekawy pomysł! Może wymiana listów z kimś kto zszedł na złą drogę uchroni kogoś od demoralizacji, a sam więzień poprzez pisanie listów i opowiadanie o tym czym jest utrata wolności resocjalizuje się?
Na koniec pobytu w Filadelfii miejsce kultowe i obowiązkowe dla fanów kina. Rocky steps czyli schody Rocky’ego! Niemal wszyscy, którzy przychodzą pod Filadelfijskie Muzeum Sztuki próbują odtworzyć słynną scenę, ale najczęściej ograniczają się do mniej lub bardziej zgrabnego wbiegnięcia po 72. schodach i przybraniu pozy boksera Rocky Balboa. Ja jednak byłam nie tylko świadkiem niemal identycznego odtworzenia sceny filmowej przez doskonale przygotowanego do tej roli Irka z Polski, ale również operatorem kamery, która tę słynną scenę uwieczniła! Na koniec szybkie zdjęcie pod odciskami stóp Rocky’ego i pod figurą Rocky’ego i pora żegnać się z miastem. Przed wyjazdem udało się jeszcze zobaczyć dom Betsy Ross, która według legendy uszyła dla George’a Waszyngtona flagę USA.
Zapraszam do galerii zdjęć.
–
Gabi
FILADELFIA