Po administracyjnej stolicy USA i po kilku dniach niezbyt forsownych, ale pełnych wrażeń (spotkanie z baribalami) trekingów w Appalachach dotarłam do Nashville. To miasto nie wydawało mi się ciekawym punktem programu i zdecydowanie nie było tym najbardziej przeze mnie wyczekiwanym. Wizytę w nim traktowałam jako niezbędny na trasie postój. Kolejny raz okazało się, że nie tylko się myliłam w swoich opiniach, ale też z pełnym przekonaniem stwierdziłam, że to chyba największe i najbardziej pozytywne zaskoczenie tej podróży!
Belfer w podróży American Dream (cz. V) Nashville – The Music City Autor: Gabriela Majcher
Aktualności Jerzy Moskal 0