Gabriela Majcher

Przeczytałam gdzieś , że interesujące miasta to miejsca skomplikowane, nie do końca przewidywalne, wymykające się prostej logice. To, co piękne i wysublimowane egzystuje obok tego, co przyziemne, przeszłość obok teraźniejszości, chaos obok porządku i wszystko to składa się na żywą tkankę miejską. Słuszność tego stwierdzenia mogłam sprawdzić osobiście podczas pobytu w jednym z najbardziej fascynujących miast świata, którym niewątpliwie jest Nowy Jork.

Tyle razy widziałam to miasto w filmach (“Śniadanie u Tiffaniego”, “Wielki Gatsby”, “Kevin sam w Nowym Jorku”) czy serialach (“Seks w wielkim mieście”, “W garniturach”), iż wydawało mi się, że nie zrobi na mnie aż tak wielkiego wrażenia, że szczególnie mnie nie zaskoczy. Myliłam się bardzo!!! Mimo filmów, książek, piosenek i obecnych w masowej kulturze symboli NYC miasto mnie oszołomiło i chyba wciąż nie mogę uwierzyć, że w nim byłam. Pierwsze spotkanie z Big Apple, jak czasem nazywa Nowy Jork, zaczęło się od Time Square i niekoniecznie było to przyjemne doznanie. Oprócz słynnych neonów i gigantycznych reklam oraz nieprzebranych tłumów ludzi, na placu było mnóstwo bezdomnych (większość z nich to narkomani), a w powietrzu unosił się zapach marihuany. Wszystko to mocno przytłaczało, nie czułam się tam komfortowo i bezpiecznie, ale wiedziona jakąś niezdrową ciekawością spędziłam na Time Square sporo czasu, obserwując to barwne, głośne i bardzo różnorodne skupisko ludzkie. Zdecydowanie spokojniej i bardzo szykownie było na słynnej Piątej Alei. Tu dopiero poczułam ekscytację i chyba właśnie wtedy dotarło do mnie, że naprawdę jestem w Nowym Jorku! Wzrokiem szukałam znanych mi z filmów budynków, sklepów, szyldów i … żółtych taksówek. Tych oczywiście nie brakowało! Fifth Avenue to główna ulica Manhattanu i symbol zamożnej części Nowego Jorku. Piąta Aleja jest obok Pól Elizejskich w Paryżu i Oxford Street w Londynie najbardziej rozpoznawalną, a zarazem najdroższą ulicą handlową świata. Jest na wskroś amerykańska, uosabia prestiż i luksus. To właśnie na tej ulicy znajduje się słynny butik Tiffaniego, przed witryną którego Holly Golightly z filmu “Śniadanie u Tiffaniego” piła kawę i jadła croissanta.

Piąta Aleja to jednak nie tylko luksusowe butiki, ale i drapacze chmur, które stały się ikonami i symbolami miasta – Empire State Building, Flatiron Building, Centrum Rockefellera, które jest zarówno pięknym przykładem architektury art déco, jak i jednym z największych i najbardziej znanych światowych centrów biznesu i rozrywki. Na słynnej ulicy znajdują się muzea: Guggenheima, MoMA i Metropolitan Museum of Art, rozsławiony Hotel Plaza, większy od Watykanu i Monako Central Park, katedra św. Patryka, wyjątkowa biblioteka oraz wiele innych godnych uwagi miejsc.

Spacer po tylko albo aż Piątej Alei dostarczył mnóstwa wrażeń i doznań, a to przecież tylko fragment jednej dzielnicy, to ledwie część Manhattanu! Czekały na mnie jeszcze Statua Wolności, Most Brookliński, Wall Street, Grand Zero, Grand Central…

Po tych emocjach, odespaniu długiej podróży i emocjonującym pierwszym spotkaniu z miastem popłynęłam na Liberty Island, by zobaczyć Matkę wygnańców – ogromną, majestatyczną, dostojną rzeźbę o nazwie Wolność Rozjaśniająca Świat zwaną powszechnie Statuą Wolności. Sam rejs był wielką przyjemnością i okazją by zobaczyć Manhattan z innej perspektywy. Statua Wolności to niekwestionowany i ważny symbol nie tylko Nowego Jorku, ale i całych Stanów i chyba z tego względu, by ją obejrzeć należy dwukrotnie przejść restrykcyjne kontrole bezpieczeństwa. Czy warto płynąć na wyspę, by z bliska obejrzeć dar narodu francuskiego dla Amerykanów? Zdecydowanie tak (chociażby ze względu na muzeum, w którym są projekty, rysunki, plany, makiety całego przedsięwzięcia, a także informacje i ciekawostki dotyczące transportu, budowy i inauguracji) uważam jednak, że słynna statua najlepiej widoczna jest z odległości. Z wyspy rozciąga się imponujący widok na Manhattan i las drapaczy chmur – widok zdumiewa, zachwyca i nie sposób się nim nasycić! Po wizycie na wyspie i bardzo orzeźwiającym rejsie wchłonął mnie, porwał i totalnie oszołomił Dolny Manhattan. Słynna giełda Wall Street, rzeźba rozjuszonego byka, wymowna figurka “Nieustraszonej dziewczynki”, kościół Trinity, którego parafia należy do najbogatszych na świecie oraz mnóstwo przykładów architektury art deco. Emocje nie opadały ani na chwilę! Dolny Manhattan to przecież miejsce, w którym stały wieże World Trade Center. Mimo iż ta tragedia wstrząsnęła Ameryką i światem, i zostawiła trwały ślad w historii i pamięci, to jednak odnoszę wrażenie, że Amerykanie nie rozpamiętują tego, nie uprawiają martyrologii – oddają cześć wszystkim, którzy zginęli w zamachu i w inny, charakterystyczne dla siebie sposób ocalają od zapomnienia to wydarzenie i tych ludzi. W miejscu wież WTC powstał kompleks, w skład którego wchodzi między innymi One World Observatory – drapacz chmur o wysokości 541 m, ze 102 piętrami, na które wjeżdża się w 47 sekund – dreszcz emocji gwarantowany, a widoki naprawdę zapierają dech w piersiach. Po tych doznaniach i oszałamiającej panoramie Manhattanu i NYC trudno wrócić do rzeczywistości … a przecież miasto ma tyle do zaoferowania! Pobyt w mieście, które nigdy nie śpi powoli dobiegał końca, udało się przespacerować przez kolorowe Chinatown i Little Italy, zobaczyć Broadway i arcydzieło art deco budynek Woolwortha, a także “piękną i pełną dostojeństwa konstrukcję”, “poezję ze stali”, “ucieleśnienie matematycznej precyzji” czyli Most Brookliński.

Z żalem i poczuciem ogromnego niedosytu (w NYC spędziłam trzy dni) opuszczałam miasto, by zobaczyć Boston, Uniwersytet Harvarda, wodospad Niagara i wiele wiele innych wyjątkowych miejsc. Jakie miałam i wciąż mam odczucia? Nowy Jork jest absolutnie fascynującym miejscem na mapie świata, oszałamia, odurza, często budzi zachwyt, ale nierzadko też szokuje, odraża, przeraża, ale z wielką przyjemnością wróciłabym tam jeszcze wiele razy! Tyle zostało do zobaczenia – SoHo, Tribeca, Chelsea, Upper East Side, Bryant Park …

Zapraszam do obejrzenia już ostatniego albumu zdjęć z podróży po Nowym Jorku.

Gabi

  

Nowy Jork

 

 

 

 

Jerzy Moskal
Written by Jerzy Moskal
See Jerzy Moskal's latest posts

Leave a comment