Gabriela Majcher
Po przeczytaniu tego opisu “Kolor Buchary jest brunatny, to kolor gliny wypalonej w słońcu…Buchara jest kupiecka, hałaśliwa, konkretna i materialna, jest miastem towarów i rynków, jest wielkim składem, pustynnym portem, brzuchem Azji” (“Imperium” R.Kapuściński) oczyma wyobraźni widziałam po prostu tętniące życiem handlowe miasto Azji Centralnej. Nie oczekiwałam zachwytów, nie nastawiałam się na estetyczne uniesienia i podziw. Planowałyśmy spędzić w Bucharze maksymalnie dwa dni i czym prędzej ruszyć w kierunku bajkowej Chiwy. Jednak Buchara zatrzymała nas na dłużej, nie pozwoliła szybko z niej wyjechać, a już na pewno pozostać wobec niej obojętnym.

Miasto nas zahipnotyzowało, od pierwszych chwil urzekło, porwało i dało wyobrażenie jak niegdyś wyglądały miasta Wielkiego Jedwabnego Szlaku, do którego przybywały objuczone wielbłądy, kupcy o egzotycznym wyglądzie, gdzie wybrzmiewały obce języki, a na bazarze dźwięczały sakiewki, których zawartość wymieniana była u mieniaczy walut. W Bucharze nie trzeba wytężać wyobraźni, nie trzeba podejmować wysiłku by pojawił się w głowie obraz dawnych kupieckich miast – Buchara wciąż ma ten charakter, wciąż jest miastem towarów i rynków. Licznie zachowane karawanseraje, stragany pełne ręcznie robionych dywanów, kilimów zwanych suzani, dzbanów, chust i … biżuterii. Wchodząc do starodawnego budynku bazaru można przenieść się w czasie, stracić głowę i dużo pieniędzy. Od widoku barwnych jedwabnych szalików, kolczyków i naszyjników wzorowanych na biżuterii noszonej przez żony emirów Buchary kręci się w głowie. Trudno zachować zdrowy rozsądek i nie ulec pokusie zakupu chociaż jednej pary kolczyków czy zwiewnej apaszki. Ale Buchara to nie tylko bazary! W mieście znajduje się oryginalna łaźnia, z której korzystały kobiety z haremu emira, łaźnia jest wciąż czynna, stanowi więc nie lada atrakcję. Nie jest łatwo do niej trafić, by zażyć kąpieli w tym historycznym przybytku najpierw długo błądziłyśmy po labiryncie średniowiecznych uliczek aż w końcu zrezygnowane poprosiłyśmy o pomoc lokalną kobietę, bez jej pomocy pewnie nie dotarłybyśmy do celu. Wizytę w tym miejscu będę pamiętać już zawsze! Pobyt tam to coś więcej niż po prostu kąpiel, peeling wykonany jedwabną rękawiczką i masaż. To przede wszystkim spotkanie towarzyskie kobiet i głęboki relaks. Byłyśmy w hamamie jedynymi cudzoziemkami więc dla miejscowych kobiet stanowiłyśmy atrakcję, ale i dla nas spotkanie z nimi, uczestnictwo w azjatyckich rytuałach piękności i nieskrępowane rozmowy były dużym przeżyciem. Po pobycie w pięknych, pogrążonych w półmroku salach kąpielowych obowiązkowy jest odpoczynek. Odziane w lniane prześcieradła, w pozycji półleżącej piłyśmy zieloną herbatę, jadły suszone owoce i orzechy, kontynuowały rozmowy z mieszkankami Buchaty i czekały aż organizm wróci do równowagi po gorących kąpielach i oblewaniu wiadrami zimnej wody. Po tych doznaniach, pełne wrażeń i emocji udałyśmy się … na kolejną herbatę, która najlepiej smakuje w czajchanie czyli herbaciarni.
Buchara ma do zaoferowania bardzo dużo, są tu nie tylko wspomniane już kryte bazary i meczety ze strzelistymi minaretami, ale i medresy czyli szkoły koraniczne, mauzolea, a nawet synagoga, w której przechowywana jest tysiącletnia Tora. Ciekawym obiektem na mapie miasta jest potężna twierdza z pałacem, zindanem czyli więzieniem, mennicą, haremem i skarbcem. W Bucharze znajduje się najstarszy w Azji Centralnej meczet o tajemniczej nazwie Magok-i-Attori zbudowany w miejscu, w którym świątynie mieli zoroastrianie, a później gromadzili się buddyści i Żydzi – bryła meczetu mocno odróżnia się od pozostałych miejskich świątyń, ponadto meczet otoczony jest kilkusetletnimi drzewami morwy. Na obrzeżach miasta znajduje się letnia rezydencja emira Buchary, która stanowi ciekawe połączenie architektury europejskiej i orientalnej (jedną z sal zdobi żyrandol z Polski!).
Gdy wspominam Bucharę jako pierwsze pojawiają się oczywiście obrazy ruchliwych, kolorowych bazarów, po których ponoć przechadzał się niegdyś Awicenna (poeta, filozof, lekarz), a słynny podróżnik ibn Batuta kupował daktyle. Równie silnym wspomnieniem są widoki czajchan, w których spędzałyśmy mnóstwo czasu pijąc litry zielonej herbaty i obserwując siedzących w kucki Uzbeków, którzy bez pamięci oddają się grze w tryktraka i piciu zielonej herbaty.

Wkrótce kolejna część – bajkowe miasto Chiwa.

Zapraszam do fotogalerii.

Gabi

  

Buchara

 

Jerzy Moskal
Written by Jerzy Moskal
See Jerzy Moskal's latest posts

Leave a comment